Autor |
Wiadomość |
<
Hyde Park
~
Trylogia Bourne'a
|
|
Wysłany:
Sob 19:40, 01 Lis 2008
|
|
|
Głowa Smoka

|
Dołączył: 21 Sie 2007
Posty: 1764
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hongkong Płeć: Mężczyzna
|
|
W celu rozreklamowania mojej ulubionej serii książek, podam Wam fragmenty tychże, które powinny zaostrzyć Wam apetyt.
Na pierwszy ogień pójdzie Ultimatum Bourne'a.
---
Do krawężnika w bocznej uliczce w Anderlechcie, trzy mile na południe od Brukseli, podjechała wojskowa limuzyna z proporczykiem z generalskim dystynkcjami i zatrzymała się przed wejściem do jednej z kawiarenek. Z samochodu wyskoczył dziarsko generał James Teagarten, głównodowodzący NATO w mundurze ozdobionym pięcioma rzędami baretek, po czym odwrócił się i podał rękę olśniewająco pięknej pani major, która uśmiechnęła się i wysiadła z pojazdu. Teagarten z wojskową galanterią podsunął jej ramię, po czym obydwoje weszli do zalanego słońcem kawiarnianego ogródka, przyozdobionego różnobarwnymi parasolami i donicami kolorowych kwiatów. Wszystkie stoliki były zajęte, z wyjątkiem jednego, stojącego w najodleglejszym kącie. Jedynymi odgłosami, które od czasu do czasu zakłócały szmer rozmów, były delikatne podzwanianie kieliszków o butelki z winem i brzęk sztućców odkładanych na zastawę z chińskiej porcelany. W momencie pojawienia się generała rozmowy nagle ucichły, by po chwili ustąpić miejsca wzmożonemu szmerowi pozdrowień i życzliwych uwag, którym towarzyszyły równie przyjazne gesty. Teagarten uśmiechnął się dobrotliwie do wszystkich i do nikogo konkretnie i poprowadził swą towarzyszkę w kierunku pustego stolika zaopatrzonego w karteczkę z dyskretnym napisem "Reserve".
Właściciel natychmiast pożeglował między stolikami, aby powitać znakomitego gościa, ciągnąc za sobą dwóch przypominających wystraszone czaple kelnerów. Kiedy generał zajął miejsce, na stole pojawiła się butelka schłodzonego Corton- Charlemagne i przystąpiono do ustalania menu. Mały belgijski chłopiec, najwyżej pięcio- lub sześcioletni, zbliżył się nieśmiało i uniósł dłoń do czoła, oddając generałowi honory. Teagarten wstał z krzesła, wyprężył się i również zasalutował.
- Vous etes un soldat distingue, mon camarade - powiedział. Jego donośny
głos przebił się bez trudu przez szmer rozmów, a promienny uśmiech podbił ser
ca gości. Chłopiec wrócił do rodziców i spokojnie kontynuowano posiłek.
Mniej więcej w godzinę później do stolika zajmowanego przez Teagartena i jego towarzyszkę podszedł kierowca generała. Na jego twarzy malował się wyraz podekscytowania. Ktoś chciał się skontaktować z dowódcą NATO przez zainstalowany w jego samochodzie, zabezpieczony przed podsłuchem telefon, a kierowca był dostatecznie przytomny, żeby zapisać przekazaną informację i dla pewności jeszcze głośno powtórzyć jej treść. Teraz wręczył notkę generałowi. Generał wstał, jego opalona twarz pobladła. Zwężone z gniewu i strachu oczy spojrzały na opustoszały już kawiarniany ogródek. Sięgnął do kieszeni po zwitek belgijskich banknotów, z których kilka miało dość wysokie nominały, i nie licząc położył je na stoliku.
- Musimy iść - powiedział do pani major. - Idź i uruchom samochód - zwrócił się do kierowcy.
- O co chodzi? - zainteresowała się kobieta.
- Wiadomość z Londynu. Armbruster i DeSole nie żyją.
- Mój Boże! Jak to się stało?
- Nieważne. Wszystko, co mówią na ten temat, to i tak na pewno nie prawda.
- Co teraz zrobimy?
- Nie wiem. Na razie musimy stąd iść. Pośpiesz się!
Generał i kobieta przeszli szybko przez ogródek, wyszli na ulicę i wsiedli do limuzyny. W wyglądzie samochodu zaszła pewna zmiana; kierowca usunął proporczyki świadczące o wysokiej randze podróżującego nim oficera. Samochód ruszył z piskiem opon, lecz zdążył przejechać nie więcej niż pięćdziesiąt metrów.
Potężna eksplozja rozniosła pojazd na strzępy, rozrzucając na wąskiej uliczce porozrywane fragmenty metalu, odpryski szkła i zakrwawione kawałki ciał.
Monsieur! - wykrzyknął przerażony kelner, kiedy oddziały straży pożarnej i sanitariusze przystąpili już do okropnej pracy na ulicy.
- O co chodzi? - zapytał drżącym głosem właściciel lokalu, wciąż jeszcze nie mogąc dojść do siebie po ostrym przesłuchaniu przez policję i wcale nie łagodniejszym przez gromadę dziennikarzy. - Jestem zrujnowany! - jęknął. - Od dzisiaj nikt nie będzie nazywał nas inaczej niż Cafe de la Mort, kawiarnia śmierci!
- Niech pan spojrzy, monsieur! - wykrztusił kelner, wskazując na stolik, przy którym jeszcze nie tak dawno siedział generał.
- Policja już wszystko oglądała - odparł nieszczęśliwy właściciel.
- Nie, monsieur! Proszę patrzeć!
Na szklanym blacie widniały duże litery napisane jaskrawą szminką: JASON BOURNE
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany:
Sob 20:09, 01 Lis 2008
|
|
|
Mandaryn

|
Dołączył: 07 Sie 2008
Posty: 883
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: awazsraW Płeć: Mężczyzna
|
|
Tego, to chyba nie trzeba reklamować ;P najlepsze dzieło Ludluma, najlepszego z pisarzy sensacyjnych. Mam w domu chyba ze 50 jego książek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Sob 21:38, 01 Lis 2008
|
|
|
Głowa Smoka

|
Dołączył: 21 Sie 2007
Posty: 1764
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hongkong Płeć: Mężczyzna
|
|
Ja niestety tylko dwie... I bardzo lubię te sceny zamachów, np. ten na początku Krucjaty Bourne'a.
Czy Wy też uważacie, że filmy o Bournie totalnie nie oddają klimatu książek?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
|
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|