Autor |
Wiadomość |
<
Hyde Park
~
Hitman : Enemy Within
|
|
Wysłany:
Pon 0:13, 18 Sie 2008
|
|
|
Głowa Smoka

|
Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 543
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
PATRAS, GRECJA
Słońce odbijało się od powierzchni zatoki i potężna motorówka wyrzeźbiła na powierzchni niebieskiej wody długą, białą linię, mijając ze swoją ubraną w bikini nastolatką wysoką rufę „Jeana Danjou”. Młoda kobieta pomachała i mimo tego, że Nu jej odmachał, Diana tego nie zrobiła.
Nie było w tym nic dziwnego, biorąc pod uwagę, że kontrolerka oficjalnie była więźniem i miała chromowaną bransoletę zaciśniętą wokół jej kształtnej kostki. Kajdan był przymocowany do słupa za pomocą długiego na 2 metry łańcucha ze stali nierdzewnej i miał powstrzymać kobietę przed ucieczką ze statku i popłynięciem na ląd. Był to duży wysiłek, ale Diana pomyślała, że prawdopodobnie byłaby do tego zdolna.
Jednak bransoletka i kula były tak naprawdę przysługą i sposobem na to by mogła wejść na górny pokład zamiast być zamknięta w wiezieniu poniżej. Ponadto był to znak, że Pan Nu udzielił jej kredytu zaufania* nawet jeśli wielu członków zarządu Agencji było już przekonanych o jej winie i chętnie zobaczyłoby jak zostanie ukarana.
*( Mr Nu was willing to give her benefit of doubt. – “Benefit of doubt” znaczy wiarę w to, że dana osoba jest dobra, mimo, że nie jesteśmy tego pewni – Dop. Weasley55)
Ale Dianie ciężko było usiąść przy nakrytym obrusem stole i wchłaniać ciepło śródziemnomorskiego słońca wiedząc, że mogą właśnie mijać ostatnie dni jej życia. Nawet pomimo tego, że Agent 47 zapewniał, że wie kim jest prawdziwy zdrajca, zabójca był teraz w Sintra w Portugalii i nie dał znaku życia od jego spotkania z Nu.
Czy to dlatego, że podążał złym tropem?
Bo był martwy?
Nie było sposobu by się tego dowiedzieć. Więc gdy Diana oglądała przystań pijąc schładzane wino, śmierć zajęła sporo miejsca w jej myślach. Kontrolerka chciała żyć, ale wiedziała, że tak jak każdy człowiek, pewnego dnia umrze.
Pytanie tylko, kiedy?
Umundurowany członek załogi podszedł do stołu. Był ubrany w białą koszulę z krótkim rękawem, pasujące spodnie i buty*. Tak jak wszyscy inni członkowie załogi musiał uważać, żeby zignorować bransoletę na kostkę i łańcuch.
*( deck shoes - chodzi chyba o buty odpowiednie do chodzenia po pokładzie. - Dop.Weasley55
- Rozmowa telefoniczna do pana, sir. – Powiedział z szacunkiem członek załogi. – Powinniśmy połączyć?
Każdy był świadom tego, że Pan Nu ukrywał się między piątą a szóstą. Wtedy lubił usiąść na rufie i cieszyć się niczym nieprzerwanym koktajlem. Więc, biorąc pod uwagę, że ludziom z pokoju kontrolnego wydało się słuszne by wysłać posłańca, telefon był prawdopodobnie ważny. Pa Nu westchnął. – Kto to?
- Agent 47, sir. – odpowiedział członek załogi.
Diana poczuła silne bicie jej serca i zobaczyła, że brwi jej kompana unoszą się.
- Połączcie go. – Poinstruował Nu. – Odbiorę.
- Już to zrobili. – Powiedział sucho posłaniec. – Jest na linii 2.
Telefon stał już na stole. Kierownik musiał tylko nacisnąć właściwy przycisk. Diana była wdzięczna, że przekierował rozmowę na głośnik.
- Agent 47? - Spytał Nu. – Najwyższa pora, muszę rzec.
Zabójca mówił cicho, a Diana pomyślała, że musi być w niebezpiecznym dla niego miejscu.
- Przepraszam, sir, ale byłem zajęty.
Nu zerknął na Dianę.
- Nie trzymaj mnie w niepewności 47. Czego byłeś się w stanie dowiedzieć? Jeśli w ogóle czegokolwiek.
- Wciąż wierzę, że Thorakis jest tym, którego szukamy… Alenie byłem w stanie znaleźć dowodów. Teraz na scenę wchodzisz ty.
Nu zmarszczył brwi. – Nie rozumiem.
- Oto, co chcę żebyś zrobił. – Wyjaśnił 47. – Powiedz wszystkim członkom zarządu razem z Thorakisem, że wiem, kim jest prawdziwy zdrajca i że jestem w drodze by go zabić. Tylko nie podawaj nikomu nazwiska i znajdź możliwość by użyć nazwy „Hotel Central”. To hotel, który Thorakis na pewno rozpozna.
- Jeśli nasz gość jest niewinny, nie zrobi zupełnie nic. Ale założę się, że zadzwoni do swojego łącznika z Puissance-Treize i będzie błagał o pomoc. Gdy ta pomoc nadejdzie ja będę czekał. To da nam dowód, którego potrzebujemy.
- A później? – Dopytywał się Pan Nu.
- A później pan Thorakis będzie miał wypadek. – Odpowiedział płasko 47.
Słońce było już na skraju horyzontu i Diana poczuła nagły chłód. Nie miała swetra, więc zamiast tego objęła się ramionami.
- Podoba mi się to. – Powiedział kierownik chłodno. – Bardzo mi się to podoba. Ale bądź ostrożny. Zakładając, że wszystko pójdzie tak jak myślisz, ludzie, których wyśle Puissance-Treize będą bardzo, bardzo dobrzy. Potrzebujesz pomocy?
- Dzięki, – odparł 47. – Ale nie.
- W takim razie w porządku. – Odpowiedział Nu. – Informuj mnie na bieżąco.
- Będę. – Zapewnił zabójca. – I mam wiadomość dla Diany…
- Kierownik spojrzał na kontrolerkę i z powrotem na telefon.
- Tak? Jaką?
- Powiedz jej, że ma u mnie dług*.
*( Tell her she owes me. – Może to oznaczać zarówno to, co w tłumaczeniu jak i “ Powiedz jej, że wiele mi zawdzięcza.” To pierwsze wydało mi się lepiej pasować do 47. – Dop. Weasley55).
Diana miała odpowiedzieć, gdy usłyszała „klik” i sygnał telefonu.
Zasługiwała na śmierć za pewne rzeczy, które zrobiła. Przynajmniej z punktu widzenia większości ludzi. Ale być może, tylko być może, anioł stróż ją ocali.
Jeśli tak, byłby to mroczny anioł, wysłany z innego miejsca niż niebo.
KONIEC ROZDZIAŁU XVIII
CDN
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Weasley55 dnia Pon 13:01, 18 Sie 2008, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany:
Pon 18:57, 18 Sie 2008
|
|
|
Głowa Smoka

|
Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 543
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
ROZDZIAŁ XIX
DOLIINA RENU, NIEDALEKO KOLONII, NIEMCY
Duży transparent został rozpięty pomiędzy dwoma podniszczonymi przez pogodę kolumnami, równo ustawionymi z przodu zalanego słońcem tarasu. Napis głosił STO LAT NICOLE, dużymi, niebieskimi literami. Kolorowe skupiska balonów podskakiwały na wietrze tu i tam. Na środku ustawiony był długi, wąski stół, na którym wciąż widniały brudne talerze i na wpół zjedzony bardzo drogi tort urodzinowi
Dzieci piszczały z emocji, ścigając się tam i z powrotem, kompletnie nieświadome mrocznych czynów popełnionych we wnętrzu zamku w ciągu ostatnich 500 lat lub krwawych pieniędzy, za które kupiono i utrzymywano twierdzę dzisiaj. Nawet, jeśli niektórzy dorośli, którzy siedzieli przy suto zastawionych stołach wiedzieli o takich rzeczach, oni także zapomnieli o tym w tej chwili
Córka Pierre’a Douaya, Nicole, miała w tej chwili 7 lat, dzieci bawiły się ze sobą, a dzień był piękny.
Tak to wyglądało, gdy telefon w kieszeni Douaya zaczął wibrować. Francuz nie chciał go odbierać, ale dokładnie ten numer znało mniej niż 30 osób, a każda z nich byał bardzo ważna w ten, czy inny sposób. Więc Douay zaklął cicho, wszedł do środka by uciec od hałasu i spojrzał na numer dzwoniącego.
Dzwonił Aristotle Thorakis, człowiek, którego kierownik nie znosił, ale który wciąż dostarczał Puissance-Treize cenne informacje. To był jedyny powód, dlaczego Thorakis odebrał.
Było to niczym otwarcie śluzy.
- Pierre? – Spytał Thorakis nerwowo. – Mówię ci! To katastrofa! Prawdziwa katastrofa! Człowiek zwany Agentem 47 złapał jednego z twoich ludzi. Marokańczyka, jak sądzę i dowiedział się o mnie!
-Agent 47 zgłosił się i jest w drodze by mnie zabić! Potrzebuję ochrony, Pierre. Sporej ochrony! Potrzebuję jej JUŻ!
Douay zawsze umiał zachować spokój nawet, gdy wszystkim dookoła puszczały nerwy i zaczął swoją analizę od sprawdzenia znanych mu faktów.
Al-Fulani zaginął i nie dawał znaku życia ponad tydzień, co zdawało się potwierdzać tą historię. Łącząc to z nieudanym zamachem na Agenta 47 i tym, że był znany ze swojego uporu, istniało spore prawdopodobieństwo, że Grek miał rację.
Ale po co go chronić? Zwłaszcza biorąc pod uwagę jak bardzo denerwujący stał się morski magnat.
Odpowiedź była rażąco oczywista. Thorakis był w Puissance-Treize dzięki 500 milionom euro. Była to spora suma, której mogli nie odzyskać, gdyby Grek został zabity. I co potem? Zastanawiał się kierownik. Kogo obwinią współpracownicy? To także było rażąco oczywiste.
Poza tym może jeszcze uda się wycisnąć od tego denerwującego człowieka mnóstwo cennych informacji zanim zadecydują, czy zabić go, czy nie.
- Zostań tam gdzie jesteś. – Rozkazał Douay. – Wyślę oddział. Dobry oddział. Zabiją 47. Potem, kiedy już będziemy mieli go z głowy, umieścimy cię z dala od Sintry. Agencja będzie wściekła, ale poradzimy sobie z nimi.
- Naprawdę? – Spytał Thorakis z nadzieją. – Możesz to zrobić?
- Oczywiście, że mogę. – Odparł pewny siebie Douay. – Nie martw się tym. Po prostu zostań tam gdzie jesteś i poczekaj na moich ludzi.
Morski magnat był wdzięczny, niemal aż za bardzo i Francuz poczuł obrzydzenie, gdy Grek powiedział mu gdzie zatrzyma się zabójca, a potem rozłączył się.
Dalej było łatwo. Gdy dwuosobowy oddział śledząco-likwidujący został odwołany ze zlecenia w Pradze i przekierowany do Sintra.
Gdy miał to z głowy, Douay musiał zmierzyć się z czymś trudniejszym. Musiał aktywować alternatywne tożsamości, które stworzył dla swojej żony i dzieci lata temu. Kiedy to zrobi wyśle ich do kryjówki w Polinezji Francuskiej i przygotuje się do odwetu, który na pewno nastąpi. Nawet jeśli Puissance-Treize będzie w stanie zabić 47 i ochronić Thorakisa, to Agencja może szukać kogoś do zabicia. Pierre Douay będzie prawie na samej górze listy. Legard jak na ironię będzie dosyć bezpieczny w więzieniu!
Wydawało się, że słońce straciło całe swoje ciepło, gdy Francuz wyszedł na taras. Śmiech brzmiał obco, a uśmiechy wyglądały fałszywie.
W tym momencie Douay zdał sobie sprawę jak bardzo odsłonięty był taras, jak łatwo byłoby komuś zastrzelić Nicole z odległości 900 metrów stąd i wezwał swoich gości.
Przyjęcie było skończone.
KONIEC ROZDZIAŁU XIX
CDN
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Weasley55 dnia Pon 19:00, 18 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Czw 15:26, 21 Sie 2008
|
|
|
Głowa Smoka

|
Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 543
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
ROZDZIAŁ XX
SINTRA, PORTUGALIA
Kiedy udało mu się uciec w godzinach nocnych z posiadłości Greka, Agent 47 wrócił do hotelu i siedział w holu, gdy zameldował się oddział Puissance-Treize. Nieprzypadkowo na nich czekał. Byli ubrani jak turyści, ale 47 wyczuł ich w ten sam sposób jak jedno zwierzę wyczuwa drugie. Nieśli swój bagaż, więc nikt nie mógł ruszać ich rzeczy osobistych, zauważyć jak ciężkie są walizki lub przypadkowo je zgubić.
Mężczyzna miał około metra dziewięćdziesiąt wzrostu, był dobrze zbudowany i miał jasną skórę. Miał blond włosy, za krótkie by za nie złapać i włosy zaczesane we flattop*. Był ubrany w ciemnoniebieską, sportową koszulkę, która była o jeden numer za duża by ukryć wybrzuszenie wysoko na prawym biodrze.
*( nie wiem jak to nazwać, to jest fryzura jak na tym zdjęciu [link widoczny dla zalogowanych] Dop.Weasley55)
Gdy Pan Flattop zajmował się formalnościami związanymi z zameldowaniem jego towarzyszka patrzyła na hol zamiast na biurko. Na tym polegał właśnie koncept śledzenia i likwidacji. Jedna osoba, najczęściej kobieta, funkcjonowała jako myśliwy. Musiała wyśledzić zwierzynę, zwabić ją najbliżej jak tylko możliwe i zapewnić bezpieczeństwo zabójcy w chwili, gdy ten ją wyeliminuje.
Tak jak jej partner, łowczyni była blondynką z włosami obciętymi na krótko i wysokim, chudym ciałem gracza w tenisa. Miała bardzo szykowne ubranie, z wyjątkiem torebki na pasek, którą miała zawieszoną przy podbrzuszu. Idealna miejsce na półautomat i kilka dodatkowych magazynków. Miała bardzo niebieskie oczy i gdy spojrzała nimi na mężczyznę z wielkim brzuchem, ten już robił jej zdjęcia.
Tak zrobiłby Tazio Scaparelli, gdyby spotkał piękną kobietę i nie wiedział, kim była. Kto byłby w stanie śledzić wszystkie gwiazdy, modelki i arystokratów włóczących się po Europie? Najlepszą rzeczą było robienie zdjęć i ustalenie ich wartości później. Agent 47 wyczuł, że łowczyni nie lubiła, gdy robił jej zdjęcia, ale niewiele mogła na to poradzić i spojrzała w bok, gdy odłożył aparat.
- Więc Al-Fulani miał rację. – Pomyślał 47. – Thorakis był winny, a Diana nie. Pan Nu będzie zadowolony. Ja też, biorąc wszystko pod uwagę.
Kiedy wstępnie im się przyjrzał, zabójca, siedząc na fotelu zajął się kolejnym poziomem analizy. Łowczyni i zabójca współpracowali ze sobą zawodowo, ale czy byli także kochankami? Jeśli tak, to Pan Flattop czułby się zobowiązany ją chronić. To było coś, czego 47 mógł użyć przeciwko niemu i jeden z powodów, dlaczego wolał pracować sam.
Gdy para odebrała klucze i odwróciła się by wejść za boyem hotelowym do jednej ze starych wind hotelu Central, agent doszedł do wniosku, że odpowiedzią na jego pytanie było definitywne „tak”. Ta dwójka była kochankami. Nie wynikało to z niczego oczywistego, jak obrączki, ale z bardziej subtelnych czynników. Takich jak to, że byli za blisko siebie, dotykali się w znajomy sobie sposób oraz że pan Flattop wpuścił do windy najpierw swoją partnerkę.
Wszystko to oznaczało, że gdy drzwi windy zamknęły się za parą, 47 już zadecydował jak ich zabić. Za pomocą ich przywiązania do metody łowca-zabójca oraz ich silnych wzajemnych więzi. Najważniejsze było więc ich rozdzielenie i pokonanie.
Ale jak?
Logiczne było wyeliminowanie najpierw łowczyni, ponieważ byłaby łatwiejsza do zabicia i jej śmierć rozzłościłaby pana Flattopa. 47 Chciał użyć przeciwko niemu jego własny smutek i gniew.
Człowiek znany jako Tazio Scaparelli podniósł się z trudem z fotela i poczłapał w dal. Wojna miała się niedługo zacząć i nadszedł czas na przygotowania.
Kobieta nazywała się Tova Holm i miała za zadanie znaleźć cel, żeby Hans Pruter mógł go zabić. Dzięki temu, że zabójca Agencji był już zameldowany w hotelu, zadanie będzie o wiele łatwiejsze, gdy dowiedzą się, za kogo się podał.
Pierwszym krokiem byłoby uzyskanie dostępu do listy gości hotelu Central poprzez przekupienie jednego z recepcjonistów, zaflirtowanie z nim lub włamanie się do hotelowego systemu komputerowego. Był to często męczący proces, którego Tova chciała uniknąć, jeśli to tylko możliwe.
Zakładając skąpy strój do tenisa, kształtna blondynka zeszła w dół do frontowego biurka i doszła do recepcjonisty, który wyraźnie nie mógł oderwać od niej wzroku. Uśmiechając się zniewalająco, zaczęła opowiadać historię o tym, że będąc w windzie zobaczyła starą przyjaciółkę i chciałaby się z nią skontaktować. Problem polegał na tym, że zapomniała jej nazwiska po mężu. Przypomniałaby je sobie jednak, gdyby mogła zerknąć na listę gości.
Recepcjonista wiedział, że to wbrew przepisom, ale chciał sprawić przyjemność młodej, pięknej kobiecie i zgodził się dać blondynce wydruk pod warunkiem, że nic nikomu nie powie. Dziesięć minut później Holm i Pruter siedzieli w swoim pokoju, przeglądając listę zameldowanych gości i zaznaczając nazwiska, które uważali za najbardziej obiecujące.
- On jest ekspertem w kwestii przebrań.- Przypomniał jej Pruter. – Ale są rzeczy, których nikt nie ukryje. Jedną z najbardziej oczywistych jest wzrost.
Gdy Pruter pozostał w swoim pokoju by móc wyczyścić broń, Holm wzięła listę i zabrała się do pracy. Najlepiej zacząć od pokojówek. Wszystkim mało płacono i chętnie zarobiłyby kilka dodatkowych euro. Nie minęło dużo czasu, a liczba nazwisk została zredukowana do trzech. Alexandru Cosma ( Rumun, który pojawił się najwcześniej z samego rana), Tazio Scaparelli ( włoski fotograf, który robił jej zdjęcia w lobby) i George Fuller ( Amerykański turysta)
Jak na razie nieźle…
Ale który z nich to Agent 47? Żeby poznać odpowiedź na to pytanie i „zaskoczyć jej brata” Holm „wypożyczyła” główny klucz od pokojówki, która właśnie szła na przerwę obiadową. To, razem z ubraniem, które „pożyczyła” pozwoli jej na wejście do wszystkich trzech pokoi. Nie żeby zabić, ale żeby wyeliminować fałszywych kandydatów i zidentyfikować cel. W tym momencie Prunter dołączyłby się do polowania, podkradliby się do swojej ofiary wspólnie i wykończyli go.
Tak samo jak robili już 32 razy.
Ze względu na jego wygląd i to, że będzie w hotelu jeszcze tydzień, Tazio Scaparelli wydawał się mało trafnym wyborem. Dlatego Holm chciała zbadać pokój Włocha jako pierwszy. Podeszła do drzwi tak jak każda pokojówka, zapukała 3 razy i krzyknęła „Sprzątanie!”
Nie usłyszawszy odpowiedzi, agentka Puissance-Treize wsunęła klucz w drzwi i weszła. Będąc w środku musiała sprawdzić rzeczy osobiste Scaparelliego by sprawdzić, czy korpulentny paparazzi był tym za kogo się podaje. Było to delikatne zadanie, ponieważ musiała przeszukać pokój bez zmiany miejsca czegokolwiek. Wkrótce stało się jasne, że Włoch był grubym, nieco niechlujnym cukrzykiem, któremu niedługo skończy się czysta bielizna.
Zadowolona, że Scaparelliego można wykreślić z listy, Holm przygotowała się do sprawdzenia Rumuna, który niedawno pojawił się w hotelu. Jego pokój był na trzecim piętrze. Sposób był ten sam. Trzy zapukania i głośne „Sprzątanie!”
Nie doczekawszy odpowiedzi zabójczyni weszła do pokoju i zamknęła za sobą drzwi. Walizka leżała na łóżku i Holm podeszła by ją zbadać Właśnie pochylała się by sprawdzić wnętrze otwartej walizki, gdy 47 wyszedł zza długich do podłogi zasłon.
Agentka Puissance-Treize usłyszała niespodziewany szelest materiału i sięgała po pistolet, gdy zabójca wystrzelił z pistoletu gazowego. Holm poczuła ukłucie igły w szyję, zatrzymała się by ją wyjąć i właśnie sprawdzała pocisk, gdy poczuła pieczenie. Później nastąpił ostry ból w piersiach, chwilowe zawroty głowy, gdy stanęło jej serce i nastąpił długi upadek w ciemność.
Seria błysków oświetliła pokój, gdy człowiek zwany Alexandru Cosma, Agentem 47 i Taziem Scaperelli zrobił serię zdjęć.
Nadszedł czas by zabrać igłę oraz Fabrique-Nationale 49* Holm i dwa dodatkowe magazynki amunicji kaliber 40. FN była spluwą większego kalibru niż 47 spodziewał się znaleźć i stanowiła miły dodatek do jego ubogiego arsenału.
*( Model pistoletu. W skrócie FN – Dop. Weasley55)
Kiedy to zrobił, wyszedł z pokoju. Znak NIE PRZESZKADZAĆ powstrzyma przez jeden dzień hotelowy personel. Później znajdą martwą lokatorkę, nie tylko ubraną jak jedna z pokojówek, ale także leżącą w złym pokoju, w pokoju Pana Cosmy, który zniknie. Nad tą tajemnicą lokalne władze będą się głowiły miesiącami
Łowczyni była martwa…
Zabójca czekał.
CDN
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Weasley55 dnia Czw 15:27, 21 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Czw 21:58, 21 Sie 2008
|
|
|
Głowa Smoka

|
Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 543
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Holm nie było od paru godzin i Pruter zaczął się o nią martwić, gdy boy hotelowy zapukał w drzwi. Ale czy to był boy hotelowy?
Niemiec podszedł do drzwi z Glockiem w gotowości. – Ja?*
*( Tak. – W razie gdyby ktoś totalnie nie znał niemieckiego. – Dop. Weasley55)
- Przesyłka dla pana, sir. – Powiedział młodzieniec uprzejmie.
Zabójca zerknął przez dziurkę od klucza, zobaczył, że boy trzyma w ręce papierową kopertę i uchylił drzwi. Paczkę wsunięto, banknot 5 euro zabrano, transakcja dobiegła końca.
Rozległo się wyraźne „klik” przy zamykaniu drzwi. Pruter był ostrożny. To było jednym z powodów, dlaczego ciągle żył. Więc zamiast od razu otworzyć kopertę, oglądał ją przez chwilę. Napis z przodu głosił dużymi literami DO HANSA PRUTERA, ale nie było adresu zwrotnego.
Zabójca poczuł lodowatą wodę w swoim krwioobiegu, gdy zbliżył kopertę do światła. Czy mogła zawierać bombę? Albo wąglik? Wszystko było możliwe, ale on tak nie uważał. Przez papier było widać jakieś ciemne prostokąty i gdy obracał kopertę przesuwały się od jednej strony do drugiej.
Nóż wydał ciche „klik”, gdy ostrze zaczepiło o papier. Zamiast otworzyć brzeg koperty Pruter ostrożnie rozciął jeden z jej boków, żeby uniknąć uruchomienia ukrytych w niej mechanizmów.
Ale wysiłek był zbędny. W kopercie była jedynie seria zdjęć, które wysypały się na podłogę. Zdjęcia Holm leżącej na dywanie i patrzącej niewidzącym wzrokiem w aparat.
Kolana Niemca opadły z głośnym „łup” na dywan. Ręce zabójcy trzęsły się, gdy zaczął przeglądać fotografie, które 47 wydrukował w samoobsługowym kiosku w pobliskiej aptece. Przedstawiały Holm w stroju pokojówki, leżącą martwo na dywanie identycznym jak ten pod nim. Oznaczało to, że jej ciało było gdzieś w hotelu.
Po nieartykułowanym wrzasku gniewu i bólu nastąpiła długa seria szlochów, które wstrząsnęły jego ciałem. Łzy spływały mu po policzkach. Potem Pruter zobaczył pocztówkę leżącą wśród fotografii. Przedstawiała panoramiczny widok szarych, przystrojonych roślinnością blanków murów obronnych. Nagłówek głosił COSTELO DOS MOUROS
Było to oczywiste zaproszenie, które Pruter chciał przyjąć.
Zamek Maurów został zbudowany w XVIII lub XIX wieku. Rozległa konstrukcja stała na dwóch sąsiadujących górskich szczytach i zapewniała wspaniały widok zarówno na Sintra jak i wieś za nim. Znaczyło to, że w dniu, gdy Dom Alfonso Henriques i jego armia przybyli w 1147 by wyzwolić to miejsce, Maurowie musieli widzieć nadchodzącego arystokratę.
Później, w czasach Romantyzmu, naprawiono go. Teraz jednak było to mało widoczne, gdy słońce zaczęło się zanurzać na zachodnim horyzoncie, a turyści rozpoczęli długą wędrówkę w dół, do miasta poniżej.
Ale Pruter pozostał z tyłu. Gdy słońce zaszło i ciemność opadła na blanki, Agent 47 przybędzie. Nic nie będzie w stanie nigdy zrekompensować Niemcowi śmierci Holm, ale zabicie mordercy sprawi, że poczuje się nieco lepiej. Nie wspominając o tym, że było to jego zadanie i jako zabójca musiał chronić swoja reputacje.
Głównym problemem było to, że zamek nie tylko zajmował dużą powierzchnię, ale był zbudowany na szczycie stromego zbocza i widać było za nim kontury terenu. W rezultacie były dziesiątki ścieżek, prowadzących w górę i w dół i setki kamiennych schodów, wszystkie graniczące z ruinami. Najpierw musiał więc poznać kompleks, znaleźć najlepszą kryjówkę i pozwolić podejść do niego Agentowi 47.
Potem, z pomocą noktowizora schowanego w jego plecaku, Hans pozbyłby się drugiego zabójcy na dobre.
Niemiec zabrał się do pracy.
Telefon satelitarny wydał z siebie serię delikatnych „biip”, zabójca otworzył oczy i włączył telefon. Głos w słuchawkach był nalegający.
- Obudź się, Agencie 47… Czas zacząć pracować.
W podobnym do jaskini zakątku było ciemno, ale skręcając szyję mógł zobaczyć błysk ulicznych świateł poniżej. Wygrzebał latarkę w kształcie długopisu, ale skierował ją z dala od wejścia.
- Diana? Czy to ty?
- Oczywiście, że to ja. – Odparła słodko kontrolerka. - Kto inny zrezygnowałby z przepysznej kolacji by mieć oko na kogoś takiego jak ty? Jesteś pewny, że chcesz to zrobić? Wydaje mi się, że to dosyć niepewny plan.
- Nie. – Odparł 47 szczerze. – Nie jestem pewny. Ale już za późno by się wycofać. Cel powinien być już w ruinach. A może się mylę?
- Och tak, jest tam. – Potwierdziła Diana, zerkając na monitor przed nią. Strasznie wyglądające obrazy termiczne były dostarczane przez jedną z trzech najnowocześniejszych satelit szpiegowskich, które były własnością Agencji. To był tylko jeden z powodów, dlaczego utrzymanie agencji zabójców do wynajęcia tyle kosztowało.
Zabójca Puissance-Treize widniał jako nieruchomy, zielony kleks. Mniejsze oznaki ciepła, wydzielanego przez różne zwierzęta, pozostawiały co jakiś czas smugi na ekranie.
- Pojawił się godzinę i szesnaście minut po tobie.
Zmuszony zostawić swoją broń w Rzymie by móc odgrywać rolę Tazio Scaparelli, Agent 47 czuł się żałośnie uzbrojony. Ale najbliższa zbrojownia była w Madrycie, nie było więc czasu by zdobyć więcej broni.
Nie mając zamiaru walczyć z agentem Puissance-Treize w ciuchach Scaparelliego, zabójca nosił nowy zestaw ubrań, cały czarny. Był uzbrojony w FN 49 łowczyni, brzytwę i garottę. Miał także pistolet gazowy i trzy strzałki, które miał zamiar zużyć na owczarka niemieckiego później tej nocy. Przypuszczając, że wszystko pójdzie dobrze, a to nie było wcale takie oczywiste.
Tymczasem wydawało się słuszne przypuszczenie, że przeciwnik będzie uzbrojony w pistolet, jakiś rodzaj pistoletu maszynowego i karabinek snajperski. Nie mówiąc już o noktowizorze. Oczywiście satelita Agencji i Diana, która może go informować o ruchach Niemca mogłaby to wyrównać.
- Więc co wybrał? – Dopytywał się 47. Najwyższą wieżę, czy stos kamieni nad ruinami?
- Stos kamieni.- Powiedziała zimno kontrolerka.
- Tak samo wybrałbym ja. – Powiedział zamyślony agent. –Z wieży widzisz wszystko, ale nie masz jak się wydostać a nasz przyjaciel chciałby mieć drogę ucieczki.
- To nie jest twój przyjaciel. – Odparła surowo Diana. – Gotowy do drogi?
W ruinach były setki zakamarków i szczelin. Miejsce, które wybrał 47 było z grubsza prostokątne, ledwie wysokie na tyle by wstać i miało brudną powierzchnię.
- Będę wkrótce. – Powiedział agent, celując strumieniem moczu w róg. Chwilę później powiedział. – Ok. Nadchodzę. Informuj mnie.
Będę. – Obiecała Diana. Bądź ostrożny i nie zapomnij zapiąć rozporka.
CDN
( nie wiem jak was, ale mnie ta ostatnia uwaga Diany rozwaliła )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Sob 14:00, 23 Sie 2008
|
|
|
Głowa Smoka

|
Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 543
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Słońce zaszło kilka godzin wcześniej i zrobiło się zimno. Ale agent Puissance-Treize to przewidział i ubrał się odpowiednio. W dodatku mógł widzieć, dzięki światłu otoczenia i noktowizorowi, który nosił. Urządzenie działało lepiej, gdy nie patrzył bezpośrednio na światła Sintra. Więc Niemiec robił wszystko by tego uniknąć, nieustannie obserwując teren wokół.
Było to monotonne zadanie, co sprawiło, że zatęsknił za Holm jeszcze bardziej. Z nią u boku nie musiałby się martwić, że ktoś mógłby zajść go od tyłu. Ale Holm nie żyła, a on miał walczyć z jej zabójcą.
Na pewno? Jak do tej pory nie było żadnych śladów zabójcy. Czy tamten się wystraszył? Albo pocztówka była pułapką? Sztuczką mającą na celu oddalenie przeciwnika w momencie, gdy wrogi agent zaatakuje Thorakisa?
Nagle wszystko to wydało się aż za bardzo prawdopodobne i Pruter rozważał strategiczne wycofanie się, gdy coś pojawiło się pod nim. Było tam przez ułamek sekundy i zniknęło, tak jakby ktoś wspinał się w górę zbocza i używał ruin jako osłony. Pruter zdjął okulary, podniósł niemiecki karabinek Blaser 93 LRS2 i popatrzył przez jego lunetę.
Cel zniknął, ale drugi zabójca był cierpliwy i chciał czekać.
Agent 47 zatrzymał się, spojrzał na odsłonięty kawałek ścieżki przed sobą i miał nadzieję, że agent Puissance-Treize jest zajęty piciem gorącego kakao. Później, wiedząc, że nie może wiecznie odkładać tego na później, zabójca wyszedł na otwarty teren. Rozległo się głośny trzask, gdy pocisk 7,62 mm odbił się od bruku i zniknął w ciemnościach.
Niemiec nie tylko uważał, ale był dobrym strzelcem!
Agent 47 usłyszał kolejny pocisk odbijający się od muru blankowego po jego prawej i schował się za jakimiś kamiennymi blokami. Wokół niego było ciemno i łatwo można było się zgubić, gdyby nie jedna rzecz.. Odwiedzając ruiny przed wysłaniem zdjęć Pruterowi, agent nie tylko zrobił ogólny rekonesans, ale potajemnie spryskał farbą fluorescencyjną niektóre ścieżki. Musiał tylko podążać śladami farby do jednego z dwóch drutów, który, podobnie jak farbę, baterie i kilka innych drobiazgów, kupił w pobliskim sklepie z narzędziami.
- Wciąż jest w tym samy miejscu. – Pomogła mu Diana. – I nie widzę na miejscu nikogo innego.
Tak upewniony, Agent 47 podążał dalej zielonymi kropkami do miejsca, gdzie był ukryty detonator numer jeden. Jego ruchy powodowały deszcz przyciszonych strzałów, a jeden z nich trafił tak blisko, że skalne odłamki uderzyły go z boku w twarz, gdy pędził ścieżką.
W końcu tam dotarł, turlając się do osłony z kamiennej ściany, a pociski brzdękały, świstały i odbijały się dookoła niego. Marnowanie takiej ilości amunicji wydawało się z początku bezsensowne, dopóki 47 nie zdał sobie sprawy tego, co jego przeciwnik planowali z potencjalnego niebezpieczeństwa z tym związanego. Agent Puissance-Treize miał nadzieję, że trafi go rykoszetem, zupełnie jak przy uderzeniu na ślepo w bilardzie. Nawet, jeśli ta strategia zawodziła, ta kanonada miała efekt psychologiczny.
Więc Agent 47 zmusił się do koncentracji, gdy jego palce badały zagłębienia po obu stronach świecącej kropki. Gdy zlokalizował ukrytą dźwignię nadszedł czas na wyjęcie pistoletu kaliber 40 i na modlitwę.
Nawet jeśli ta myśl przeszła mu przez głowę, zdał sobie sprawę, że Wszechmogący raczej nie poprze którejś ze stron w walce płatnych morderców, więc zdecydował, że musi polegać na umiejętnościach i odrobinie szczęścia.
Tak myśląc, zabójca nacisnął guzik. Prąd przebiegł wzdłuż drutu i dostarczył iskrę do zbiornika z benzyną ukrytego wśród kamieni. Efekt był jeszcze bardziej spektakularny niż oczekiwał 47. Rozległo się tępe „łup” i nagle pojawił się słup ognia, który wystrzelił w górę by oświetlić okoliczny teren upiornym światłem. Mimo, że ogień nawet go nie tknął, przeciwnik został oświetlony od tyłu, gdy wstał by mieć lepszy widok na okolicę.
Agent 47 był już na nogach, trzymając mocno w obu rękach FN i strzelając w górę. Słychać było serię krótkich wystrzałów, pistolet skoczył a puste łuski przecięły powietrze. Pruter zachwiał się, gdy jeden pocisk trafił go w pierś, ale musiał nosić kamizelkę kuloodporną, ponieważ podniósł pistolet maszynowy HK MP-5N do strzału Dzięki błyskom z lufy 47 agent Puissance-Treize miał gdzie celować, gdy wystrzelił długą serię dziesięciu naboi.
- Idzie w twoim kierunku. – Ostrzegła Diana
- Co ty nie powiesz?*- Odpowiedział, 47 gdy musiał kucnąć i wyrzucić pusty magazynek. Drugi wszedł gładko. pazur FN wepchnął kolejny nabój do komory i pistolet był gotowy do strzału. Gdyby tylko ten niemiecki skurczybyk przestał strzelać!
*( No shit – W tym kontekście może też znaczyć tyle, co nasze polskie i bardziej wulgarne „ no nie ******” albo mniej wulgarne „ No bez jaj” – Dop. Weasley55)
Okazja, której potrzebował, nadeszła kilka sekund później, gdy w pistolecie maszynowym skończyła się amunicja i Pruter musiał przeładować. Wtedy 47 wyskoczył, zobaczył zarys klockowatego kształtu w świetle szybko gasnących płomieni i ostrożnie wymierzył w dół. Pociski dużego kalibru ścięły Niemca z nóg. Zachwiał się, próbując złapać równowagę i upadł. Ciało runęło w dół, wzbiło się w powietrze i rozległo się nieprzyjemne „łup”, gdy wylądowało.
- Czterdzieści siedem? – Spytała Diana. - W porządku?
- Jak na razie – Odparł zabójca ostrożnie. – Poczekaj.
Agent trzymał FN wycelowany w ciało, gdy do niego podszedł, sprawdził puls i stwierdził, że Pruter jest martwy. Nie od pocisku, chociaż noga Niemca była krwawą miazgą, ale od obrażeń odniesionych w trakcie upadku.
Nie słysząc syren, 47 wrzucił ciało do wnęki, którą mógł zatkać luźnymi kamieniami. Teraz trzeba było wyciągnąć długopis w kształcie latarki, przeczesać teren w poszukiwaniu łusek i i zabranie rzeczy Niemca z wyższej części wzgórza.
Wreszcie, wyciągając drut do obu urządzeń zapalających i wrzucając wszystko do prowizorycznej krypty, nadszedł czas by zamurować Prutera.
Ewentualnie, po kilku dniach upałów jakiś pechowy turysta poczułby smród. Wtedy zabójca Puissance-Treize zostałby odgrzebany i powiązany z ciałem tajemniczej Tovy Holm. Nie wiadomo, co zrobią z tym władze, ale 47 to nie obchodziło.
Godzinę później, z plecakiem przeciwnika na plecach, Agent 47 zszedł ze wzgórza. Było jeszcze dosyć wcześnie, a prawdziwy cel wciąż żył
W momencie, gdy 47 pojawił się na zboczu za posiadłością była prawie trzecia nad ranem. Późno, ale nie za późno, biorąc pod uwagę czekające go zadanie. Czyli uśpienie owczarka niemieckiego, jeśli to konieczne, wślizgnięcie się do domu tak samo jak wcześniej i zaczekanie do rana. Ale gdy 47 był w połowie drogi w dół zbocza, stało się jasne, że wszystko się zmieniło.
Sądząc po jasnym blasku widocznym przez liście, światła w całym domu były pozapalane. Gdy zabójca się zbliżył zdał sobie sprawę, że nie dwóch, ale sześciu umundurowanych strażników patrolowało teren. Ale to nie wszystko. Pojawiło się także więcej psów i bezpieczne było przypuszczenie, że włączono także kamery.
Agent 47 spodziewał się jakiejś reakcji w obliczu rosnącego zagrożenia, ale nie takiej, jaką widział. Nie miał wyboru i musiał wycofać się na wzgórze. Prawie godzinę zajęło mu wyjście na ulicę na górze i powrót do hotelu, gdzie wszedł przez boczne drzwi. Stamtąd zabójca poszedł prosto do pokoju Prutera, skorzystał z klucza Niemca by wejść i szybko przejrzał jego rzeczy.
Potem, wybierając dobrze skrojony, szary garnitur i kilka innych drobiazgów, 47 wrócił do pokoju Tazia Scaparelli. Tam nadszedł czas na prysznic i obmyślenie planu B. Najpierw trzeba było zadzwonić do Diany, powiedzieć kontrolerce o zmianie planów i poprosić o pomoc.
Potem trzeba odłożyć na bok wszystko, czego może potrzebować na jutro i wepchnąć resztę do zużytej walizki Scaparelliego, czyli brzuch z pianki, perukę, ciuchy paparazzi, pistolet Holm, plecak Prutera i mnóstwo innych, mniejszych rzeczy. Potem, kiedy przeglądnął pokój sprawdzając, czy niczego nie pominął, uciął sobie drzemkę.
Agent 47 otworzył oczy jak zawsze o 5:58. Wstał. Wziął Glocka Prutera do łazienki i skorzystał z brzytwy. Dwadzieścia minut później był ogolony, ubrany i gotów na nowy dzień.
Garnitur Prutera był odrobinę za duży, ale poza tym zadowalający, nawet, jeśli był szary, a nie czarny.
Pokój został opłacony z góry, więc nie trzeba było się wymeldowywać. Agent 47 zniósł ciężko obładowaną walizkę Scaparelliego i czarną, skórzaną teczkę Prutera schodami pożarowymi w dół i przez drzwi, które użył noc wcześniej. Ktoś mógł wkrótce odkryć ciało kobiety i zabójca chciał zniknąć z hotelu nim to zrobią.
Zamiast wyrzucić walizkę niedaleko hotelu, gdzie mogła znaleźć ją policja, zabójca zaniósł ją do „Bon Appétit”. Restauracja nie była jeszcze otwarta, ale kontener na śmieci był. Biorąc pod uwagę jak mocno śmierdziała metalowa skrzynia, jest bardzo mało prawdopodobieństwo, że komuś będzie chciało się na nią wspinać. Walizka powędrowała do środka, pokrywę zamknięto z brzdękiem i zadanie było zakończone.
Stąd było niedaleko do zatłoczonej piekarni, gdzie zabójca miał długie, spokojne śniadanie. Nie takie, do jakiego przywykł, ale o wiele lepsze niż żadne. Potem, dokładnie o 10:30 wszedł do taksówki. Nie dlatego, że był za leniwy by iść, ale dlatego, że osoba którą udawał pojechałaby taksówką, a takie szczegóły były ważne. Jeśli taksówkarz uważał, że tak krótki kurs był dziwny, nie dał tego po sobie poznać, gdy agent dał mu piątaka i powiedział, żeby zatrzymał resztę.
Gdy 47 wyszedł z taksówki było tam także trzech paparazzi, wliczając Toniego Fazio i wszyscy patrzyli uważnie jak człowiek z czarną teczką wysiada z taksówki i podchodzi do frontowej bramy. Dodatkowa ochrona była wyraźnie widoczna, a ruch wewnątrz mógł wskazywać na to, że Thorakis może się szykować do opuszczenia Sintra. Nie była to wiadomość sensacyjna, ale zawsze warta kilku zdjęć i mogła się przydać paparazzim do nakarmienia czymś ich nienasyconych wydawców.
Gdy Agent 47 podszedł do frontowej bramy, pojawił się tam ochroniarz by go powitać.
- Tak? – Powiedział podejrzliwie. – Czego pan chce?
Agent zauważył, że prawa ręka strażnika już spoczęła na kolbie dużego rewolweru.
- Jestem Gerrard. – Skłamał 47. - Wierzę, że mnie oczekiwaliście.
Tak się złożyło, że ochroniarzowi kazano oczekiwać pana Gerrarda, więc ręka zsunęła się z pistoletu i zabójcy pozwolono przejść przez bramę. Potem ochroniarz eskortował agenta do frontowych drzwi, gdzie czekał człowiek w niebieskim blezerze i spodniach koloru khaki. Miał surowy wzrok, poważne maniery i zdawał się mieć około czterdziestki. Może były wojskowy? Tak, pomyślał 47.
Korytarz był w połowie zablokowany przez dębowy stół. Za nim agent mógł dostrzec zdobione schody prowadzące na drugie piętro, razem z wnętrzem jadalni po prawej i drzwi do staromodnego salonu po lewej Wiedział od poprzedniego razu, że sala równolegle do schodów, prowadziła na tyły do kuchni.
- Dzień dobry, sir. – Powiedział człowiek o surowym wzroku. Jest pan uzbrojony?
- Tak, jestem. – Odrzekł zabójca kładąc teczkę na stół. – Mam przy sobie Glocka, brzytwę i garottę.
Jeśli były komandos był zdziwiony, nie dał tego po sobie poznać.
- A w teczce?
- Telefon satelitarny, laptop i parę innych drobiazgów.
- Dziękuję. – Powiedział rzeczowo mężczyzna. – Proszę wyjąć całą swoją broń i położyć ją na stole. Gdy pan skończy, mam zamiar pana przeszukać lub może pan wyjść z posiadłości, jeśli pan woli. Wybór należy do pana.
- Nie sprzeciwiam się przeszukaniu. - - Powiedział 47 kładąc każdą broń na stole przed nim. – Prawdę mówiąc, muszę pana pochwalić za profesjonalizm.
Mężczyzna skinął uprzejmie, ale najwyraźniej nie obchodziło go to, co myślał gość, gdy podszedł by obmacać 47. Wtedy natrafił na rozpylacz.
- Co to?- Dopytywał się mężczyzna, podnosząc butelkę by się jej przyjrzeć
- Krem do opalania – Powiedział agent sucho. – Za bardzo spiekam się na słońcu.
Były komandos skinął głową, psiknął trochę płynu na nadgarstek, powąchał i wyraźnie zadowolony odłożył ją na miejsce.
-Ok. – Powiedział człowiek o surowym wzroku. – Teczkę i broń może pan odzyskać w drodze powrotnej. Proszę stanąć pod światło.
W korytarzu widać było nieruchomą plamę światła. Ahent 47 mógł poczuć ciepło od lampy, gdy stanął pod nią. Mężczyzna otworzył teczkę, wyjął kartkę papieru i wyjął ją do porównania. Faks był podróbką podobnego dokumentu, który zdobyła Agencja podczas najazdu na kryjówkę Puissance-Treize w Moskwie 3 dni wcześniej. Pierwszy akapit, autorstwa Diany, był swego rodzaju wstępem.
„Pan Francois Gerrard pojawi się przed 12:00 i powinno mu się zapewnić pełen dostęp do siedziby, żeby mógł przygotować plany ewakuacji III Stopnia. Proszę w pełni z nim współpracować”
Ponieważ i fotografia i opis pasowały do mężczyzny stojącego przed nim, były żołnierz zaczął się uspokajać.
- Mogę prosić pański kod identyfikacyjny?
- BXY-892. - Odparł Agent 47.
Kod był prawidłowy, więc ochroniarz włożył faks z powrotem do teczki i zadzwonił dzwonkiem.
Kobieta, która podeszła to nikt inny tylko wykończona Maria. W związku z bliskim zniknięciem, Thorakis był prawdopodobnie bardzo ciężki do zniesienia tego ranka. 47 Domyślił się, że ostatnie, czego jej potrzeba to gość, którym trzeba się zająć. Ponieważ mężczyzna przed nią wygladał zupełnie inaczej niż fotograf Tazio Scaparelli, nigdy go z nim nie skojarzyła.
Na szczęście dla niej, człowiek w szarym garniturze nie potrzebował jej usług i mówiąc to zaczął krążyć po domu, gdy wyszła.
Agent 47 spojrzał na zegarek. Zgodnie z informacjami, które otrzymał wcześniej od Marii, wiedział, że personel kuchenny musiał przygotować każdego ranka sałatkę dla Pani Desty i zostawić ją przed drzwiami głównej sypialni dokładnie o 11:30, z rzadkimi wyjątkami. Był to sposób ex-modelki by odgrodzić się od innych, do 13:00, kiedy była już gotowa powitać świat.
Zakładając, że sałatkowa reguła wciąż obowiązywała, zabójca miał 5 minut by wejść na górę i ulokować się w pobliżu głównej sypialni. Myśląc o tym wyjął mały notes, zapisał w nim kilka nic nieznaczących notatek i wrócił do głównego korytarza. Stamtąd wszedł po schodach i był na górze, gdy na drugim końcu korytarza pojawiła się dziewczyna. Korzystając z tylnich schodów, Agent 47 wiedział, że prowadzą z kuchni, co zgadzało się z tacą, którą młoda dziewczyna trzymała w rękach.
Agent zobaczył dzbanek do herbaty, pasującą filiżankę i talerz przykryty srebrną pokrywą. Nastolatka położyła podarunek na stole, przystanęła by upewnić się, że taca leży równo na brzegu stołu i zawróciła w kierunku schodów.
Agent 47 szybko rozejrzał się wokół by mieć pewność, że nikogo nie widać, pospieszył w dół do korytarza i podniósł pokrywę. Potem, wciąż trzymając przykrywkę w górze, wycelował rozpylaczem w idealnie ułożoną sałatkę. Butla psiknęła delikatnie, gdy olej arachidowy zmieszał się z powietrzem i opadł by przykryć zieleninę na dole.
Zakładając pokrywę, agent zawrócił w kierunku frontu domu Był w połowie schodów, w drodze by odzyskać swoje rzeczy, gdy usłyszał jak drzwi się otwierają i Pani Desta pojawiła się po swoją sałatkę.
Zabójca był już ponad półtora kilometra stąd, gdy Thorakis wziął panią Destę w ramiona, pogładził jej włosy i zaczął ją całować.
Kilka minut później, gdy mieli właśnie zacząć się kochać, gardło Thorakisa zaczęło się zaciskać. Jego twarz zrobiła się czerwona, nie mógł oddychać i usiłował coś powiedzieć.
Ale Thorakis nie mógł wypowiedzieć koniecznych słów. Zaczął charczeć, drapać swoje gardło i się rzucać.
Pani Desta przeraziła się, wstała z łóżka i podbiegła do interkomu Niestety była modelka nie znała na tyle Portugalskiego by efektywnie porozumieć się z personelem w kuchni. Cenny czas mijał, gdy sześciu członków służby morskiego magnata ruszyło na górę by sprawdzić, czemu pani Desta histerycznie krzyczy.
Wśród nich był szef kuchni i mimo tego, że nie mógł sobie wyobrazić jak do tego doszło, rozpoznał objawy. Na szczęście swtryskiwacz z adrenaliną leżał na kredensie obok portfela biznesmena.
Maria oglądała z otwartymi ustami jak szef kuchni usunął zakrętkę i wtryskiwacza i wbił strzykawkę w umięśnione udo jego pracodawcy. Rozległo się słyszalne „klik” gdy urządzenie dostarczyło odpowiednią dawkę leku do mięśnia.
Ale na nieszczęście dla Aristotle Thorakisa, jego kochanki, jego rodziny i Puissance-Treize morski magnat już nie żył.
Fazio i inni podglądacze byli świadkami pojawienia się medyków, po tym jak ciało sławnego biznesmena wyniesiono z domu.
Bezpośrednia przyczyna śmierci Greka była jasna, mimo, ze nikt nie wiedział jak mała ilość oleju arachidowego znalazła się w sałatce pani Desty, wbrew wszelkim środkom ostrożności w kuchni.
W tej samej chwili, gdy reanimacja została zatrzymania i Thorakisa załadowano na nosze, Agent 47 stał na wale obronnym Pałacu Pena. Baśniowo wyglądającej warowni, stojącej na szczycie wzgórza niedaleko Zamku Maurów, gdzie zaczęło gnić ciało Hansa Prutera.
Słońce świeciło, powietrze było czyste i można było dostrzec krążącego daleko jastrzębia.
Zabójca odpoczywał.
KONIEC
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Sob 14:17, 23 Sie 2008
|
|
|
Głowa Smoka

|
Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 543
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Całość macie tutaj
[link widoczny dla zalogowanych]
to jest wersja przed ostateczną korektą, czyli to wszystko co w tym temacie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Sob 18:15, 23 Sie 2008
|
|
|
Głowa Smoka

|
Dołączył: 21 Sie 2007
Posty: 1764
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hongkong Płeć: Mężczyzna
|
|
Rzecz jest genialna... Jeszcze raz wielkie brawa dla Wesa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Sob 22:56, 23 Sie 2008
|
|
|
Mandaryn

|
Dołączył: 07 Sie 2008
Posty: 883
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: awazsraW Płeć: Mężczyzna
|
|
Brawa za wytrwałość i bezinteresowność. Aż dziwne, że nikt w Polsce tego nie wydał... Przeczytam na pewno, choć na komputerze zejdzie mi się sporo czasu...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Sob 23:52, 23 Sie 2008
|
|
|
Głowa Smoka

|
Dołączył: 21 Sie 2007
Posty: 1764
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hongkong Płeć: Mężczyzna
|
|
Niestety, nikt tego nie wyda, bo książka została stworzona w celach niekomercyjnych.
Tylko Wes nam ją dzielnie przetłumaczył;p
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Sob 23:56, 23 Sie 2008
|
|
|
Mandaryn

|
Dołączył: 07 Sie 2008
Posty: 883
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: awazsraW Płeć: Mężczyzna
|
|
Czyli wersja oryginalna też była nie wydana? Kurde... dla mnie czytanie e-booków traci sens...nie można dotknąć tego papieru, wsadzić do środka zakładki...to nie ma uroku...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Śro 18:04, 27 Sie 2008
|
|
|
Głowa Smoka

|
Dołączył: 21 Sie 2007
Posty: 1764
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hongkong Płeć: Mężczyzna
|
|
Pomyślałem, że nasza (a w zasadzie Wesa) wersja Hitman: Enemy Within powinna mieć inną okładkę niż oryginał...
Macie jakieś propozycje?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Śro 20:21, 27 Sie 2008
|
|
|
Mandaryn

|
Dołączył: 07 Sie 2008
Posty: 883
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: awazsraW Płeć: Mężczyzna
|
|
Moim zdaniem świetnie pasuje okładka Blood Money na PS2:
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Śro 21:17, 27 Sie 2008
|
|
|
Młodsza głowa Smoka

|
Dołączył: 21 Kwi 2008
Posty: 793
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonder Land Płeć: Mężczyzna
|
|
Tylko przydałoby się usunąć w jakiś sposób te napisy... I zmienić "Blood Money" na "Enemy Within"...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Śro 21:39, 27 Sie 2008
|
|
|
Głowa Smoka

|
Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 543
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Ja mam 1 propozycje.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych] ( to samo ale bez napisu " Signed in blood")
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Weasley55 dnia Śro 21:41, 27 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Śro 22:28, 27 Sie 2008
|
|
|
Mandaryn

|
Dołączył: 07 Sie 2008
Posty: 883
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: awazsraW Płeć: Mężczyzna
|
|
To też jest bardzo fajne. Obie mają wspólną cechę - nie ma twarzy 47. Właśnie dlatego tak mi się podobają. W końcu nikt(no...mało kto) nie zna jego twarzy!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Assurance Agent dnia Śro 22:29, 27 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
 |
|
|
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|